Tak więc się nieźle skomplikowało, jak pisałam w poprzednim poście spotkałam się z Nim w dniu moich urodzin. Najciekawsze w tym spotkaniu było to, że w sumie siedzieliśmy ze sobą tak długo, aż nas nie wygonili z Cafe22, bo właśnie zamykali. A później było już tylko lepiej. Spotkałam się z Nim w następny weekend, a później w jeszcze następny i tak już zostało, że zagościł w moim życiu na dobre. Strasznie się z tego cieszę, ale jestem także pełna obaw, że go zranię, czy potraktuję jakoś nie ładnie,a on mi będzie się bał powiedzieć, że czuje się urażony.
Ale kocham go z całego mojego rozklekotanego serduszka.
Najwidoczniej było mi pisane :)
Jest trochę starszy, ale to nic, jest kochany, wziął mnie do siebie ( tak wiem takie wczesne mieszkanie razem to możne i szaleństwo, ale kiedy ja wiem, że to właśnie ten !! ) i dba o mnie. Jest smutny kiedy ja jestem smutna, cieszy się gdy jestem szczęśliwa. Najpiękniejsze jest to, że zależy nam obojgu, żeby to drugie było szczęśliwe. Czasem jedno chce uszczęśliwić drugie, gdy jednak to drugie sobie przyjęło, że to jego pora na uszczęśliwianie :P Śmieszne sytuacje z tego wychodzą.
Ale jestem szczęśliwa :)
Mam nadzieję, że to szczęście nigdy nie przeminie . . .