Każdy facet wie ile jest z tymi babeczkami zachodu. A to narzekają, a to się martwią nie wiadomo o co i dlaczego. Przecież jeszcze wczoraj wszystko było w najlepszym porządku! Ja cię nie rozumiem kobieto. Tak ten tekst panowie są skłonni wypowiadać dość często, a zwłaszcza przed świętami. A my drogie panie nie patrząc na to co mężczyźni uważają nadal biegamy w kółko, jak w jakiejś gorączce, przygotowując świateczne potrawy i dom na przyjście Bożego Narodzenia. Jakiż to wspaniały czas, każdy powinien się cieszyć na spędzanie wyjątkowych chwil z rodziną. Jednak jak jest na prawdę? Czy w waszym domu też zawsze panuje ta świąteczna bieganina? Czy raczej spokój, zaduma i wzajemna życzliwość? U mnie to zawsze wyglada jak maraton. Bieg do celu, wykańczający, kończący się dopiero późnym wieczorem 24 Grudnia. Myślę, że kiedy będę miała swoją rodzinę, na pewno nie dopuszczę do tego by tak to wyglądało.
P.S.
Mój ślub niedaleko, ( albo naukowcy się nie pomylili i koniec świata się zbliża) :P
Upiekłam babeczki i nie wyszedł mi zakalec!
Ten blog został stworzony tylko po to by odciążyć moich przyjaciół od moich narzekań :)
czwartek, 22 grudnia 2011
piątek, 16 grudnia 2011
Rozwiązanie . . .
Czasami w życiu nie widać rozwiązania. Mamy multum problemów, a gdy zaczną się one jeszcze na dodatek mnożyć. Fiu fiu co to będzie. Chyba każdy z nas wolałby nie mieć zmartwień. Jednak życie nie jest tak różowe, jakby się mogło wydawać. Tylko dlaczego, kiedy już wszystko przestaje mieć sens i zaczyna się doszczętnie walić, nagle ni stąd ni zowąd pojawia się rozwiązanie. Owszem, czasem trzeba na nie bardzo długo poczekać. Ale w końcu przychodzi, i to nie jakieś tam, byle jakie, tylko takie dobre ( przynajmniej tak się nam wydaje, bo już jesteśmy na dnie, więc jakiekolwiek rozwiązanie jest dobre, obojętnie jakie ). Jednak to rozwiązanie jest zazwyczaj najlepsze. Nie widzimy tego od razu. O nie, co to to nie! Zauważamy to dopiero z czasem. Z dystansu patrząc, na zaistniałą w przeszłości sytuację, widzimy, że to było najlepsze rozwiązanie na świecie. I życzę sobie i wam, moi czytelnicy, takich właśnie najlepsiejszych rozwiązań! A teraz robię sobie przerwę na małe co nie co, a później pobrykam do lekarza. Zobaczymy czy moja niewyimaginowana anemia mi już przeszła. Buziaczki ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)