Zawsze myślałam, że ten kto będzie moim partnerem będzie o mnie dbał. Widać coś mi się za dużo wydawało, bo obecny dba o siebie a jak sobie przypomni to czasem pomyśli o mnie. Mam dziwne wrażenie, że cały jego świat kręci się wokół niego i jego mamony, a ja jestem tylko marnym dodatkiem do tego całego bajzlu.
Zdawało mi się, że ten z kim będę będzie odpowiedzialny, że będzie dbał za równo o swoje i o moje życie, ale jak widać moje ma gdzieś skoro zapierdala samochodem 130 km/h, ze mną na przednim siedzeniu, skuloną ze strachu, tylko dlatego, że jest wkurwiony. Co ja mam do tego? Czy na pewno chcę z nim zginąć? Czy warto za nim pójść w ogień, jeżeli on na pewno nie poszedłby za mną? To chyba głupie, że z nim jestem. Nie wiem co mam począć.
Dbaj o siebie Kobieto, bo zasługujesz, żeby ktoś o Ciebie dbał.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Wiewiórą, choć decyzji za Ciebie nie podejmę
OdpowiedzUsuń