x Uwaga!Moja strona kolekcjonuje ciasteczka.

sobota, 26 marca 2011

Narzekania na ludzi co mi pusty portfel zwinęli :)

Dziękuję wszystkim tym, którzy zwinęli mój portfel :) Kocham was, w torebce było jeszcze około 100 zł, po prostu źle szukaliście ( dziwne bo torebka jest bardzo mała ) ale wszystkie dokumenty szlag trafił. Nie no ja nie mam pretensji, że będę musiała znów wystawać po urzędach, tylko po to żeby znów wyrobili mi dowód i inne dokumenty. Ale do mojego konta się nie dobierzecie, bo karta jest już zablokowana :P Mam nadzieję że nic wam się nie stanie :) Pozdrawiam nieuważna idiotka dająca się okraść :)

piątek, 25 marca 2011

Rozleniwienie i senność

Narzekamy bo jest nam źle. Narzekanie nie jest dobre, ale pozwala trochę pomyśleć nad tym, co się dzieje w naszym życiu i co powinno się zmienić. Ja dziś czuję się lepiej. Lodówka znów się zapełniła, wczoraj byłam u fryzjera, a dziś idę do teatru. Nawet zaczęłam nadrabiać zaległości, jakich sobie narobiłam przez moje "humory". Wszystko zapowiada się w jak najlepszym porządku, tylko żeby nie zapomnieć tego, co trzeba zrobić :)

Ostatnio mam ten problem, że najchętniej przespałabym całe życie. Nie wiem czy to jakiś objaw choroby, albo uzależnienia ;) ale cały czas śpię. Może wolę uciekać w świat marzeń sennych, niż w kółko zawodzić siebie i innych. Jak tak dalej będzie to jedyna praca, która będzie dla mnie najlepsza, to obiekt testowy w Instytucie Badania Snu :) Ale rozleniwienie mi nie przechodzi :( Próbuję coś z tym zrobić, zmuszam się do robienia różnych rzeczy, ale to zupełnie inaczej niż robić je "samej z siebie" :( Jednak wierzę, że wraz z poprawą pogody moje lenistwo przejdzie .

czwartek, 24 marca 2011

Za dziś--> Narzekanie na stres.

Stres jest zły, ale tylko w dużych ilościach. Przynajmniej tak podają mądre pisma naukowe. Podobno istnieje rodzaj stresu, który powoduje motywację, ale ja takiego nigdy nie odczuwałam. Zawsze przed ważnym sprawdzianem, czy klasówką miałam takiego stracha, jakbym szła na szafot (bez względu na to, czy potrafiłam wszystko "na blachę" czy nie, i tak się denerwowałam ). Słyszałam też o chorobie powodującej paniczny strach przed sprawdzaniem wiedzy w jakikolwiek sposób. Jakoś zdałam pierwszą sesję, ale wiem że najgorsze dopiero przede mną. Już przy pierwszej serii egzaminów wręcz płakałam ze strachu. A teraz? Któż to wie co się stanie. Nie chodzę na wykłady i nawet niektóre ćwiczenia ( bo nie chcę na nich zasypiać, w sensie takim, że nie śpię w nocy a w dzień tylko egzystuję, bez czynnego udziału mózgu, tak jakbym spała i nie spała jednocześnie ). Wykańcza mnie to, próbowałam już wszystkich sprawdzonych sposobów, ale żaden nie chce zadziałać. Tabletek brać nie będę. I tak już faszeruję się nimi każdego dnia, żeby nie płakać jak najęta. Jeśli Bóg da, to może uda mi się wyjść z tego okropnego stanu. Bo na razie czuję się jakby mi się jakiś zapłon samozniszczenia włączył, nie mam pojęcia jak to się stało i nie wiem jak to powstrzymać. Wierzę że uda się jakoś, zanim mi się całkiem poprzestawia w głowie :) Na dziś starczy ( wyrabiam ponad normę 2 posty w jedną noc ). Mam nadzieję, że jutro nie wybuchnę. Bo wolałabym jednak powstrzymać ten stan samozniszczenia.

Za wczoraj (zasiedziałam się przed telewizorem :) )

Narzekam na niemożność zrobienia teraz natychmiast. Nawet nie macie pojęcia jak ciężko jest osobom przyzwyczajonym do natychmiastowych efektów czekać w nieskończoność na osiągnięcie celu. Ja to bym na przykład chciała, żeby można było się wszystkiego nauczyć teraz, natychmiast. Żeby nie musieć powtarzać, tylko zawsze pamiętać. Wiem ze zapominanie jest dobre, ale jakby to było wspaniale, gdybyśmy mogli je włączać i wyłączać "na zawołanie". Moglibyśmy nauczyć się o wiele więcej rzeczy niż jesteśmy w stanie przez nasze szybkie zapominanie. Ja o wielu rzeczach zapominam, dlatego często zapisuję te, które powinnam pamiętać. Ale to też nie zawsze pomaga. Strasznie wam wpółczuję zapominalscy tego świata. Łączę się z wami w bólu.
Zapominalska Lala.

wtorek, 22 marca 2011

Dziś narzekam na niechęć.

Co budzi w nas niechęć? Coś co w naszym postrzeganiu jest nieładne lub wręcz obrzydliwe? A może coś co źle pachnie? Każdy postrzega świat zupełnie inaczej, jeden w 100% oczami, inny w 30% nosem a resztę uszami. Jeśli coś budzi w nas niechęć to wiemy, że tego nie lubimy. Trzymamy się od tego czegoś z daleka. Ale co jeśli zrodzi się w nas niechęć do człowieka? Czy potraktujemy go tak samo jak inne nielubiane przez nas rzeczy? Niektórzy skłonni są myśleć, ze właśnie tak będzie, a czynnikiem decydującym o tym jest nasza wolna wola. Lecz jeśli ktoś potrzebuje naszej pomocy, a budzi w nas niechęć, to czy powinniśmy odmawiać? Myślę, że miarą naszego człowieczeństwa jest przełamywanie złych emocji i wykazywanie (bądź okazywanie) uczuć. Nawet jeśli nie pomożemy tej osobie, to od razu powiedzmy jej, że nie chcemy pomagać, jasno i wyraźnie, ponieważ gdy tego nie zrobimy, niechęć do pewnych osób w naszym życiu może przerodzić się w nienawiść. Uważajmy więc z tym, bo chyba nikt z nas nie chciałby być znienawidzony tylko dlatego, ze oczekiwał pomocy.

niedziela, 20 marca 2011

Na brak czasu żeby spełniać wszystkie marzenia.

Czasami tak bywa, że nie udają się nam pewne rzeczy. Niepowodzenie zależy w dużej mierze od nas samych, ale także od otoczenia i warunków w jakich próbujemy spełnić marzenie. Największą przeszkodą jest upływający czas. Dlaczego? Prosta sprawa, starzejemy się i zapominamy o większości marzeń, wpadamy w wir pracy i rodziny, nie potrafiąc już (jak w czasie dzieciństwa ) marzyć i próbować za wszelką cenę te marzenia spełnić. Czas to rozleniwiacz, jeśli widzimy nasz cel w oddali, baaaardzo daleko, to prędzej, czy później, zniechęcimy się do dążenia, aby ten cel osiągnąć. Są nam potrzebne takie małe krasnalki, to znaczy takie krasnalki ogrodowe. One najczęściej stoją przy ścieżkach i patrzą w stronę, w którą mamy podążać. Czasami może nam się wydawać, że ich nie ma, ale one nawet  w ukryciu patrzą bezustannie na nasz cel i próbują nam pomóc w jego osiągnięciu. Tymi krasnalkami są ludzie na naszej drodze życia. I pomimo tego, że nie zawsze wchodzą na naszą ścieżkę, to zawsze możemy znaleźć je w pobliżu, ukryte gdzieś w zaroślach i czekające ( być może całe życie ),tylko po to, aby pomóc nam gdy będziemy obok nich przechodzić. Życzę wam i sobie dużo właśnie takich krasnalków!

sobota, 19 marca 2011

Na brak jedzenia.

Moja lodówka świeci pustkami, tak samo jak moja zamrażarka. Nawet chleba już nie ma. Już dziś wiem, że jutro będę głodna. Muszę się z tym pogodzić i przeżyć czas w pracy na głodniaka. Brak mi też pieniędzy, żeby kupić sobie cokolwiek do jedzenia, na szczęście za dwa dni przyjdą alimenty i mama zrobi zakupy. Ale pewnie po tygodniu lodówka znów zacznie świecić pustkami. Mamy kryzys i doświadczam tego na własnej skórze. To wstyd żeby człowiek nie mógł zaspokoić podstawowych potrzeb takich jak jedzenie albo mycie zębów ( to z racji że pasta też mi się już kończy, może zjem jej ostatki na jutro na śniadanie). Smutno mi że tak jest, wstydzę się tego, że nie mam drugiego śniadania, ani kasy żeby sobie je kupić, nie mówiąc już o reszcie posiłków. A ludzie dziwią się jak wyglądam, przecież jestem taka puszysta bo w kółko jem! No to teraz obalam wasze piękne teorie ludzie, nie mam co jeść, a jak mam to zjadam pospiesznie w nadziei, że następnego dnia też nie będę chodzić głodna.

Wiem że ten post różni się od innych, ale pomyślcie że to wy macie pustą lodówkę i świadomość, że jesteście zdani na łaskę innych ludzi, którzy mogą się z wami ( ale nie muszą ) podzielić posiłkiem.

piątek, 18 marca 2011

Dziś trochę (ale naprawdę tylko trochę) o Facetach :P

Wiadomo, że nic nie dzieje się bez powodu. Tylko ja nie rozumiem dlaczego zawsze podobają mi się ci "niewłaściwi" mężczyźni? Wiem, że nikt nie jest mi w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo nawet ja sama nie potrafię. Odpowiedź zapewne jest trywialna, ale chyba nie chcę jej poznać :) Zastanawiam się czasami czemu nigdy nie dostałam kwiatów "bez okazji", albo dlaczego nikt nie kupił mi czekoladek ( choć wnioskuję że to jasna sprawa, panowie troszczyli się o mój wygląd i dietę, żeby móc się ze mną pokazać na mieście). Raz dostałam misia, ale to był akt zmiłowania nad moim narzekaniem. Zmiłował się mój najlepszy przyjaciel, pan Ż, to było słodkie.  Nie mam pojęcia czy istnieją jeszcze tacy "słodcy" i romantyczni mężczyźni ( albo raczej czy ci romantyczni potrafią przyznać się jeszcze przed kolegami i samymi sobą, że są tacy ). Mam nadzieję na znalezienie takiego w przyszłości :) Ale miałam przecież narzekać. No to podstawą jest wyzwolenie kobiet, niby my też możemy zrobić ten "pierwszy krok", ale niektóre z nas wręcz marzą o tym ( mówię tu tylko za te trzy różne kobiety które są we mnie :P One wszystkie o tym marzą), żeby facet porwał nas w ramiona, albo przynajmniej wziął za rękę, no bo panowie nie wyrażają uczuć, a jeśli to robią to z wielkimi oporami. I nie chodzi o poszczególne przypadki nieśmiałości, tylko o notoryczną tendencję. Ja nie wiem czy oni się boją, czy co? Ale tak jest, że dziewczyna musi się zacząć uśmiechać i odgarniać włosy, żeby się pan zlitował i zagadał (wyjątkiem jest oczywiście natychmiastowa fascynacja urodą, bądź innymi walorami wyglądu). Ja zawsze myślałam że panowie są odważniejsi :) Ale jak widać przy samodzielnej inteligentnej i "wyzwolonej" kobiecie najczęściej boją się odezwać, i to mnie bardzo boli.

środa, 16 marca 2011

Dziś będę narzekać na niedoinformowanie!

Ja nie wiem jakbym się nie starała, coś zawsze umknie mojej uwadze. A to kolokwium z programowania, a to darmowy wyjazd do Warszawy. Choć bardzo się staram, to nie potrafię nic ogarnąć. Wy też tak macie? Że budzicie się rano i nie wiecie który dzień, co dziś mieliście zrobić itp. ?? Jestem coraz bardziej roztargniona i nie mam pojęcia z czego to wynika. Dziś nawet zapomniałam zamknąć domu jak wychodziłam. Mama zdenerwowała się swoim odkryciem, gdy wróciła z pracy. Złapała za klamkę a drzwi otwarte. No to wzięła telefon i uporczywie do mnie wydzwania w celu dowiedzenia się o mojej aktualnej lokalizacji. Na szczęście "uszło mi to na sucho", bo mama nie miała ochoty się kłócić, gdy wróciłam do domu. Ciekawe co zainicjowało moje zgubne zachowanie? Może awaria zasilacza w komputerze stacjonarnym ( miałam na nim wszystkie prace domowe )? Albo brak słońca? Nie mam pomysłu.

na to co zwykłe

Mieszkam w pokoju z siostrą, tak wiem wiele osób ma gorzej, ale dla mnie to koszmar. Codziennie rano budzę się, bo żarówka w żyrandolu jest skierowana prosto w moją buzię. I dostaję szota po oczach światłem każdego poranka, najczęściej o 6:00 lub nawet 5:30, wtedy mnie szlag trafia, bo mam np. na 12:00, czyli 6h spania "w plecy".
Następna rzecz, która mnie wnerwia, to brak wanny. Kiedyś była, ale mama zarządziła remont i wanna zniknęła. Wanna dla nastolatki, ba dla każdej kobiety, to bardzo ważna rzecz, wiąże się wręcz z rytuałem dbania o urodę i ciało, to właśnie w wannie kobieta winna spędzać ( w najlepszym przypadku) 1/3 swojego życia, czytając listy miłosne od adoratorów, którzy potrafiliby docenić jej starania. Obdarowywać ja drogimi prezentami i podziwiać jej wyhodowaną urodę.
Trzecią rzeczą jest chroniczny brak pieniędzy. Ja wiem że mamy kryzys, no ale żeby mi nie starczyło na nową pastę do zębów ( bo przednia mi się skończyła w zatrważającym tempie). Tyle rzeczy chciałabym kupić, ale wszystkiego muszę sobie odmawiać, bo nie mam kasy. Koleżanki mi mówią :"-znajdź sponsora", a ja jakoś nie mogę tego zrobić, bo nie będę z kimś, kogo nie kocham ( ale ci, których kocham nigdy nie będą ze mną, straszny paradoks). Załóżmy, że widziałam super kolczyki, ale nic mi po tym, bo nie mam zamiaru błagać n-tego byłego o to żeby mi je kupił.

Ostatnio oglądałam film w kinie "Sala samobójców" i w nim pokazane było że pieniądze i dostatek nie zawsze bywa doceniany, czasem to za mało żeby dobrze żyć.

Nie ma także co panikować z powodu wanny, dlaczego? Bo jeśli nasze życie jest beznadziejne, to nie będziemy mieli w czym się utopić.

A braku pieniędzy tez nie należy się zbytnio obawiać ( przecież nasz rząd ma takie długi ze nasze długi nigdy mu nie dorównają, państwo przecież też nie ma pieniędzy a jakoś funkcjonuje! ).

Bo jeśli nie widzimy "światełka w tunelu" ( nie mam na myśli żyrandola ) to raczej marny dzień nas czeka.

Coś niecoś o mnie samej

Co mogę powiedzieć? Pewni wiele, ale jeszcze więcej pewnie powiedzą wam moi znajomi. Zastanawiacie się gdzie ich spotkać? W Szczecinie jest tu ich pełno ( "wnioskuję z przypadkowych spotkań na mieście").
Jestem raczej rozgarniętą osobą trzeźwo patrzącą na życie, lecz nie gdy się zakocham ( wtedy moja osobowość zmienia się o 180 stopni i mam ochotę zabijać > oczywiście w przenośni  ). Więc niektórzy twierdzą że jestem utalentowaną aczkolwiek leniwą osobą (niektórzy korzy są twierdzić że równie utalentowaną jak leniwą). Lubię poznawać ludzi, obserwować ich zachowania i zakochiwać się w nieodpowiednich facetach ( bo tylko tacy mi jakimś cudem pasują). Moja przyjaciółka twierdzi ze napisze kiedyś o mnie książkę, ale nie mam pojęcia czy do tego dojdzie, z resztą sami ocenicie czy moje życie nadawałoby się na scenariusz filmu lub fabułę książki :)