x Uwaga!Moja strona kolekcjonuje ciasteczka.

czwartek, 27 grudnia 2012

Świąteczne szaleństwo

No i masz, znów minęły, najadłeś się pewnie do syta, spotkałaś się pewnie z rodziną, ale co się zmieniło???? Chyba tylko wskazówka na wadze trochę bardziej poszła do przodu . . .  A może spędziłeś ten czas inaczej?? Może wybaczyłeś komuś?? Może kogoś pokochałaś, kogoś kto był przy tobie tyle czasu a ty nie potrafiłaś żywić żadnych uczuć wobec jego osoby? Miło by było gdyby każdy świąteczny okres wznosił do naszego życia iskierkę radości, nadziei że ktoś nas kocha, że bezgranicznie mu na nas zależy. Ale ludzie wolą się skupiać na tym co będzie na stole, jak się pokazać przed rodziną żeby wszyscy umierali z zazdrości, jak zrobić komuś na złość wieszając ładniejsze ozdoby w oknie. Jakie to strasznie niepoprawne. Chciałabym, żeby na Święta Bóg rzucał na ludzi czar, taki żeby w końcu zaczęli się wzajemnie słuchać, przebaczać sobie. Żeby w końcu potrafili kochać się wzajemnie. Nawet jeżeli nic nie czujesz do drugiej osoby, ile radości może sprawić jej twój uśmiech, i ciekawe czy ty też przypadkiem nie będziesz przez to chociaż odrobinę szczęśliwszy??
Taki tam wywód Świąteczny.

Wszystkim składam serdeczne Życzenia z Okazji Świąt Bożego Narodzenia
Choć wiem że data minęła dwa dni temu, niech to nie stanowi problemu
Na życie trzeba patrzeć z nadzieją, bo jak nie to się złe rzecz dzieją.
Więc wszystkim z serca : "Mam was na oku!!!! I Życzę Szczęśliwego Nowego Roku"


piątek, 7 grudnia 2012

Trzecia nocka zarwana, trzeci raz staram się uczyć

Wiem ze może jeszcze za wcześnie, bo do sesji jeszcze daleko, ale mój umysł nie potrafi tego pojąć.  Ponagla mnie w kółko, bo wie ile muszę nadrobić, co zrobić żeby spać spokojnie, jak się zachować żeby nie spanikować. Może to i lepiej, bo kto jak nie on ma mnie pilnować, tylko trochę żałuję, że przez to cierpi ciało. Może czasem nawet za bardzo, kiedy nie mogę się skupić, a wiem, że muszę bo inaczej zawalę. Kiedy powinnam wyglądać ładnie jak rówieśniczki, ale 4 godziny snu nie pozwalają na długą poranną toaletę. Tak wiem ze to tylko 5 minut ale dla mnie to aż  dwie dziesiąte czasu który poświęcam na sen. I jak nie patrzeć to wcale nie tak mało. Każda godzina się liczy, każda minuta, każda sekunda. Nieprzerwana pogoń za czymś, na co można mieć tylko nadzieję, żadnej pewności na starcie. Pewności można nabrać przez postępowanie, ale czasami nie da się postępować, tak jak oczekują inni. I wtedy traci się obraz celu, pogoń staje się bezcelowa. Zamienia się w ucieczkę, ucieczkę od porażki, która z kolei jest pewna, skoro nie ma pewności sukcesu.

środa, 5 grudnia 2012

Nic mi nie wychodzi

Najbardziej denerwuje mnie to że, nie ma nikogo oprócz mnie kto by się interesował. I po co mi wszyscy przyjaciele? Pozamykani szczelnie w swoich problemach, niechcący nawet spytać jak się czuję. Nic ich to nie obchodzi bo mają dość swoich problemów. Życie wali im się na głowę tylko dlatego, ze mama nie zrobiła prania na czas, albo ze komputer padł, albo że nie ma mleka. Takie błahe z pozoru rzeczy potrafią skutecznie wyprowadzić z równowagi, zwłaszcza mnie.

Gdzie jest  świat w którymś ktoś kocha?
ktoś kto powinien potrzymać za rękę,
gdzie nie ma czasu żeby szlochać
bo człowiek zachwyca się życia pięknem.

Gdzie się podziały wszystkie uśmiechy
takie, dla których się wstaje rano
bratnie dusze, zapominające grzechy
i patrzące z ciekawością co im dano

Wdzięczność dziś nie jest już w cenie
wszędzie tylko zdziwienie i krytyka
człowiek zamienia się w marne istnienie
które ma za zadanie się nie potykać

Ale kiedy się wywali
sam ma wstać i pojąć błędy
nikt go nie nauczy by miał serce ze stali
nie czuł i nie popadał w obłędy






poniedziałek, 12 listopada 2012

Płakać i lamentować, tylko tyle pozostało.

Klęczę na podłodze a moje łzy padają na resztki porcelany, która kiedyś była wazą. Płaczę nad rozlaną zupą. Czerwony barszcz rozlał się po kafelkach i wygląda bardziej jak czarna polewka niż barszcz. Siedzę i płaczę, nawet nie zastanawiam się nad posprzątaniem tego bałaganu. A miał to być perfekcyjny obiad, taki na który zaprasza się Dyrektora albo nauczyciela, może nawet narzeczonego. Ale teraz siedzę i płaczę. Goście czekają, słyszę jak ich zaniepokojone głosy dialogują w dużym pokoju. Czekają aż podam pierwsze z głównych dań. Jednak wcale mi to nie w głowie, ja siedzę i płaczę. Skupiam się tylko na tym że mi nie wyszło. Zamiast podnieść się i powiedzieć gościom, że nie mogą oczekiwać dziś żadnej zupy na obiedzie. Czemu nie ma nikogo, kto by mnie podniósł, uspokoił, powiedział, że nic nie szkodzi. Oczami wyobraźni widzę zagniewane i głodne twarze gości. Głodne, do tego stopnia, że swój głód mogą zaspokoić, tylko obelgami i narzekaniem. I wszystkie te rzeczy wymierzone w moją stronę. Więc siedzę i płaczę. Bo wiem co mnie czeka  i boję się tych głodnych gości. Że zamiast obiadu, pożrą mnie. Nie moje ciało, ale moje zabłąkane, przerażone ja, które właśnie orzeka na tle tłumu, że zupa się wylała.

piątek, 27 lipca 2012

Londyn - marzenia się spełniają



Najgorętsze lato ever!! Od 1830 roku właściwie. Tak pisało w gazecie. A ja zwiedzam ciągle ( to znaczy teraz mam 3 dni przerwy bo ile można zwiedzać ?! ).


Widziałam Galerię Narodową. A w niej? : Bajka!!

Ponad trzysta obrazów! Jestem tak natchniona jak święty Jan Ewangelista!! Chce mi się żyć, w sumie chyba nie tylko dzięki tym obrazom ;) Ale o tym w innym poście innym razem. 

Londyn jest piękny!! Ma wspaniałą architekturę wiktoriańską i neogotycką, z resztą tu chyba można znaleźć przykład dla każdego okresu historycznego w architekturze! Przecież to stolica Wielkiej Brytanii. Wracając do sztuki. Nie tylko widziałam obrazy Rubensa, Rembrandta, Moneta, Van Gogha, Renoira, Constable'a, ale także odwiedziłam Royal Opera House, co nie ukrywam było moim marzeniem.


 Nie chce mi się wcale wracać do domu. Ale wiem że gdzieś w głębi duszy za nim tęsknię. To tak jak opuścić straszne miejsce, ale mimo tego, że było straszne i tak nadal je kocham.

 Jednak teraz skupiam się na Londynie. Zamierzam odwiedzić Tate Modern ( w Tate British już byłam, mają wspaniałe obrazy Turnera. Kocham jego niebo i ocean!! ), East End ( przewidziany na jutro), British Museum ( pewnie we wtorek ), Muzeum wojny, Tower Bridge ( Big Bena już widziałam ), nie wiem gdzie mnie jeszcze zaniesie, ale mam nadzieję spotkać tam wspaniałych ludzi i piękną sztukę. 

środa, 13 czerwca 2012

Znowu zawalam . . .

Nie no, jak już jest dobrze to ja się poddaję. Czy ktoś mi może powiedzieć dlaczego? Wy też tak macie? Ja nie wiem i chcę się dowiedzieć. Na końcu zawsze odpuszczam ;( Nie mam motywacji widać. Ale mam nadzieję, że motywacja przyjdzie wraz z inspiracją. Więc czekam . . .

sobota, 9 czerwca 2012

Artyści, poeci i cała ta wesoła mieszanka towarzyska.

Tak to już jest, że wszystko co dobre, szybko się kończy. Niedługo koniec roku szkolnego i potem wakacje. One pewnie też skończą się za szybko. Jednak zanim się skończą odwiedzę Londyn ;) Mam nadzieję, że będą to dobre wakacje. Przecież nie wyjeżdżam co roku. Chciałabym żeby wszystkie marzenia z tym związane się spełniły, ale podobno nie można mieć wszystkiego. Staram się nie mieć jakichś sprecyzowanych wyobrażeń, więc będę próbowała chwytać co mi los przyniesie. W te wakacje chcę być szczęśliwa! I nikt mi nie zabroni :P

A wam, którzy macie już wakacje, wcale nie zazdroszczę. Ja przynajmniej mam co robić po południu :)
Nie no oczywiście żartuję. Znam smak beztroskiej nudy. I nie powiem jest kuszący ale w małych ilościach. Sama po sobie wiem, że jak się człowiek rozleniwi, to później trudno mu wrócić do natłoku zajęć. Nie radzę zatracać się w słodkim lenistwie, chyba, że ktoś kontroluje się na tyle, żeby samemu sobie kopa motywującego sprzedać :)

sobota, 2 czerwca 2012

Codzienność

Dlaczego dla ciebie wszystko co widzisz codziennie jest takie zwykłe? Czemu nie patrzysz na świat co dzień świeżym spojrzeniem? Coś, co dla ciebie jest bezwartościowe może być wręcz zbawieniem dla kogoś innego. Chyba tylko wariaci dopatrują się rozwiązań w rzeczach, które już dobrze znają. Ale gdyby nie tacy wariaci, nie było by pociągów, elektryczności, ładnych obcasów, sukienek, komputerów, widelców i tak dalej. Czemu tylko ci którzy patrzą na życie pod kątem przydatności przedmiotów wynajdują rozwiązania, których bez powodzenia mógłby szukać ktoś  normalny? Dziwne nie? No dajmy na to taki fotograf, on widzi zupełnie inaczej. Zwykły człowiek idzie sobie po ulicy, dajmy na to, że w Londynie. Widzi sklepy, stare budynki, ludzi, którzy go mijają, niebo, chodnik. Zupełnie codzienne rzeczy. A taki fotograf idąc dokładnie za tym zwykłym człowiekiem widzi starą kamienicę, uchylone okno i kobietę grającą na fortepianie i uśmiechającą się do samej siebie. Robi zdjęcie i jest arcydzieło. Wystawiane na wystawach, nie tylko w Londynie, międzynarodowy majstersztyk. I co taki normalny człowiek niby nie mógł wyciągnąć telefonu i zrobić takiego zdjęcia ( nie mówię tu bynajmniej o jakości tylko samym fakcie fotografowania )? No mógł, tylko patrzył i widział to co nie trzeba.
Ja bym chciała tak umieć, patrzeć na to czego nie widzą inni. I móc to w jakiś sposób wyrazić, może nie za pomocą zdjęć, ale ogólnie. Mogą być słowa, przecież piszę o tym co widziałam. Najczęściej, bo jeszcze czasami piszę, o tym co przeżywam.
 Mam nadzieję, że niektórzy z was jeszcze potrafią patrzeć na świat jak dzieci. Bez oceniania, poznając coraz to nowe doświadczenia. Chciałabym, żeby każdy umiał tak patrzeć. To znaczy każdy kiedyś tak patrzył, ale zapomniał co to znaczy.

czwartek, 31 maja 2012

Parę dobrych rad dla odchudzających się :

Jako, ze sama cierpię z tego powodu (tj. przerostu formy nad treścią ;P ) to chętnie wskaże wam parę przydatnych porad. Po pierwsze woda ;) Wyobraźcie sobie, że jesteście samochodem, a waszym paliwem jest woda. Bez niej nie pojedziecie. W sumie to tylko prawda, bo bierze ona udział we wszystkich procesach trawiennych, więc pijcie tyle ile musicie jeździć ;) Następnym problemem jest postawa, słowa "muszę", "nie mogę" i zwroty : "może jutro", "bo mi kazali", nie są wcale pomocne. Przecież CHCESZ schudnąć, nikt ci nie każe oprócz twojego zdrowego rozsądku. Ale czy na pewno? Czy koledzy wołają za tobą "gruba" , "gruby"? Czy nie znajdujesz w normalnych sklepach rozmiarów, które pasują? Czy po konsultacji z lekarzem na pewno musisz stracić tu i ówdzie? Jeśli nie, to wcale nie ma potrzeby by robić cokolwiek z wagą, ale jeśli jesteś pewien, ze grozi ci zawał serca, cukrzyca II typu i miażdżyca naczyniowa, lepiej nie czekaj do momentu, w którym będzie za późno. Trzeba to zmienić już dziś. Ale nie od razu, małymi krokami, małym wysiłkiem codziennie. A efekt będzie wielki.

Co do odchudzania, dziś właśnie odkryłam, że za bardzo się koncentrujemy na samym jedzeniu jako produktach, a to chodzi o to, żeby uważać jak jemy. Co trzy lub cztery godziny, małe porcje, nie na szybko. Dajmy się nacieszyć organizmowi samą czynnością jedzenia. Poczujmy każdy smak, zauważmy barwę i jakość spożywanych posiłków. Nie róbmy nic rutynowo i co najważniejsze, jedzmy tak żeby później nie mieć wyrzutów sumienia. A żeby tylko dieta nie zaprzątała nam głowy, polecam codzienny półgodzinny spacer z kimś bliskim ( lub samemu jak lubicie samotność).

Trzymam za was kciuki i nie dajcie się, pamiętajcie o tym że jedno ciastko wszystkiego nie zrujnuje, ale później, po zjedzeniu jednego zawsze trudniej oprzeć się następnemu ;)

Wspomniem ze wczoraj ranek przeminął.

Wspomnieniem ze wczoraj ranek przeminął
zostawił tylko mglisty ślad swej obecności,
tak jakby białe skrzydła rozwinął
i oddalił się w jutro nicości.

Na życie mam teraz inne spojrzenie
jak dotąd chyba nie zwiodło mnie.
Zatapiam się w nie co dzień, przez każde tchnienie,
kiedy czuwam i spokojnie śpię.

Pragnę by ono dawało mi radość,
by smutek odnalazł ujście w uśmiechu.
Abym wszystkich grzechów uczyniła zadość,
żebyś nie myślał Panie, że ginę w mym grzechu.

Odnajdę ciebie w tchnieniu wspomnienia
w chwili ulotnej, niedoścignionej.
Jednak zobaczę tylko fragment twego cienia,
bo odszedłeś już dawno w inną stronę.

Wspomnieniem ze wczoraj ranek przeminął
nieokreślony smutek do duszy mi wpadł.
Mam nadzieję, że obdarzysz mnie wesołą miną.
A smutek w ten dzień zabierze wiatr.

środa, 30 maja 2012

Próbki

Jak trudno powstrzymać się przed czymś, czego się już spróbowało i się to nad życie kocha. Jak trudno dać sobie spokój z kimś, kto się niepotrzebnie martwi, bez powodu, bo to co nas łączyło było tak dawno. Jednak ślad jaki został, trwa niezatarty w sercu i nawet ciało pamięta co ma robić. Strasznie jest wtedy gdy człowiek chce coraz więcej, ale nie może nic otrzymać.

Dlaczego sami narażamy się na ból, przyjmując każdą próbkę rozkoszy przebywania z dawnymi, niedokończonymi miłościami. One były, ale nie przeminęły. Tlą się gdzieś w nas, jak niedopalone świece, panicznie miotające płomieniem, by knot nie zanurzył się do końca w wosku i nie zgasł na wieki.

Jeśli masz zostawiać kogoś, bez spełnienia, bez dawania mu tego czego obiecywały twoje słowa, co zdradzały twoje oczy, czego pragnęły twoje usta, lepiej nie spotykaj tej osoby wcale. Obojgu wam będzie łatwiej zapomnieć o sobie na wzajem, i o tym jak było wam razem dobrze w życiu.

Wasze drogi się już rozeszły i nie ma co wracać do tego co było. Ten płomień nadal będzie się tlił, wybuchał ze zdwojoną siłą kiedy ją przytulisz, i zapłonie żywym ogniem, gdy ona popatrzy ci w oczy z tym samym spojrzeniem.

Ale nie możesz dać jej wszystkiego, widzisz jak jej twarz zapada się w smutku, w bezdennej rozpaczy beznadziejności. Ona wie, rozumie, a mimo to trzyma cię i nie chce puścić. Nie jesteś dla niej tym kim byłeś wtedy, tylko to może przemówić jej do serca. Mówisz że ma się nie przejmować, ale mimo to znasz ją tak dobrze i masz pewność, że będzie dziś płakała.

Więc nie przychodź do niej nigdy więcej, a jak zadzwoni, powiedz że wszystko skończone, że nie możesz przyjechać. Ciebie to też zaboli, może bardziej niż ją, jednak jeśli chcesz być wolny musisz umieć powstrzymać płacz.

środa, 16 maja 2012

Urodzinowo

No i co? Znów mam urodziny. Tym razem już po dwudziestce. Jak ten czas szybko leci, nadal czuję się tak, jakbym miała 19. A tu stuka 21 i wcale nie pyta czy może. No nic jakoś to będzie trzeba znieść. Ale chyba nikt nie liczy na to, że z dnia na dzień dorosnę?! Powiadają, ze ten kto nie zaznał dzieciństwa, pozostaje dzieckiem na wieki. Może mają racje. Na przykład ludzie, których widziałam w życiu, ja nie mówię że wszyscy, ale niektórzy z nich, po prostu zachowywali się gorzej odemnie. Za nic mieli własny wysiłek, i niszczyli nawet to, nad czym tak pilnie pracowali, ja nie chcę taka być. Tylko, że ostatnio strasznie się lenię i nie potrafię temu w żaden mądry sposób zaradzić. Może ktoś z was wie jak dostać kopa energetycznego, i wrócić do życia??

P.S. Jestem chora ;( Mam nadzieję że mi niedługo się poprawi, pomódlcie się za mnie!

niedziela, 6 maja 2012

Ratuj mnie

Panie Z wróć!!!!!!!! Ja potrzebuje bohatera!! I to natychmiast! Dlaczego cię nie ma??? Będę już grzeczna. Proszę . . .

No i masz ci babo placek. Ja wcale nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Ale to nie  znaczy, że nie należy ze mną w ogóle rozmawiać. Powinnam mieć koszulkę z napisem : " Uwaga! Środek silnie uzależniający ", a z tyłu  : "nie przytulaj się jak nie masz mi nic do powiedzenia !". Czy to takie trudne porozmawiać z własna dziewczyną???
Po co mam pytać?
Jeśli i tak boisz się odpowiedzieć.

piątek, 20 kwietnia 2012

Programowanie czas zacząć :)

Kogo zaprogramować??  W końcu wracam do siebie po ostatniej grypie żołądkowej. Trochę to było nie przyjemne po świętach. Ale już wszystko ok :) Mam trochę mieszane uczucia do matmy bo wczoraj spędziłam z nią około 3 godziny, mam nadzieję że się polubimy, bo muszę dokończyć zaliczanie na semestrze, a poza tym potrzebna mi jest do Fizyki i tak dalej :) Jak już przelecę ten rok to będzie jak z górki :) Mam nadzieję, że tak będzie. Niech mi tylko ktoś powie że nie!!! To zabiję!! Już mi ktoś powiedział że nie dam rady. A słyszałam, że przyjaciele mają pomagać. Ale to chyba nie ma polegać  na demotywacji ??? No mniejsza. Dziś jest noc nadziei.
Jak do jutra będzie ok, to oby tak dalej :)

wtorek, 27 marca 2012

Smutna Osoba

Czasem nawet najgłupsza rzecz potrafi nam zepsuć humor, ale najbardziej zdolna do tego jest nasza nadzieja i późniejsze rozczarowanie. Najgorzej jest, gdy sami nie potrafimy przejrzeć na oczy. I choćby nas od decyzji odciągało setki osób, to i tak trwamy uparcie przy swoim, aby na końcu przekonać się jak bardzo się myliliśmy. Jakie to straszne, że podczas tej całej szarpaniny i trwonienia nadziei nawet przez myśl nam nie przejdzie, że przecież może się nie udać, że ludzie zawodzą, czasem to nawet nie ich wina, po prostu my sobie za dużo wyobrażaliśmy. Z tym smutkiem jest jak z niespełnionym marzeniem, cały czas o nim myślimy, ale to boli więc chcemy o nim jak najszybciej zapomnieć. Mam nadzieję, że i moje marzenia jak najszybciej znikną z mojej pamięci.

sobota, 18 lutego 2012

Świat w którym wszystko jest możliwe

Następna rzecz, którą kocham są moje sny. Mogę w nich zrobić co zechcę. Nic nie stanowi granic, mogę latać kochać, śpiewać,płakać, tęsknić. Ten wspaniały świat różni się tylko tym, że ci którzy o mnie zapomnieli, są tam ze mną nadal. Mogę powiedzieć im jak bardzo tęsknię, rzucić się im na szyję. Przytulić, szkoda tylko, że gdy się budzę nie ma ich już ani przy mnie, ani w moim życiu. Dobrze, że chociaż moja podświadomość pozwala mi ich spotykać, tam gdzie tylko ja mam wstęp.

środa, 8 lutego 2012

Kocham internet!

Tak, właśnie tak postrzegam naszą wspaniałą, ogólnodostępną sieć internetową. Bo jeśli kogokolwiek wypatrzę czy to w telewizji, czy usłyszę jego nazwisko w radiu, albo przeczytam o kimś w prasie. To znając tylko personalia tej osoby, mogę bez problemu dowiedzieć się wielu rzeczy. Na przykład: gdzie mieszka, co lubi, jak się jej wiedzie.  Z tego powodu, że mogę śledzić, co się z tymi osobami dzieje,( czy to przez fejsa, czy za pośrednictwem innych portalów społecznościowych) jestem zawsze "na bieżąco" ze sprawami innych. Mam z tego niewyobrażalne korzyści, takie jak nauka języków, możliwość zdobywania wiedzy i wszystko, czego mogę sobie tylko wymarzyć ( no może oprócz podróży, ale ich ekwiwalentem mogą być zjawiskowe zdjęcia, którym nie sposób się oprzeć). Tak więc moja miłość do internetu jest nieskończona i zapewne nie ma granic :)

środa, 1 lutego 2012

Jak czasy antyczne i prehistoria wpływa na gry wideo

Taki dramatycznie poważny tytuł mi się nasunął. No bo właśnie obejrzałam najnowszy trailer gry Wiedźmin (tj. tej drugiej części ) i jednoznacznie muszę stwierdzić, że tak samo jak Rzymianie w czasach antycznych zaspokajali rządzę krwi, my ( to znaczy nałogowi gracze gier ) zaspokajamy ją na bardzo wytrawnych graficznie grach typu wcześniej wspomnianego Wiedźmina.I nie chodzi tu o to, że nie popieram naszych wspaniałych rodaków. Jak nie patrzeć, ta gra oparta na książce polaka robi niezwykłą furorę w Europie i nie tylko. Granie w nią, zapewne będzie niejako rodzajem przeżywanego Katharsis, jakie miało miejsce na olimpiadach i innych egzekucjach w starożytnym Rzymie. Jednak finezja graficzna i upodobanie moje do takich gier jest wręcz bezgraniczne. Mam nadzieję, że będzie dostępne w opcjach gry zmniejszenie brutalności, chociaż o parę hektolitrów krwi.