x Uwaga!Moja strona kolekcjonuje ciasteczka.

czwartek, 22 grudnia 2011

Babeczki

Każdy facet wie ile jest z tymi babeczkami zachodu. A to narzekają, a to się martwią nie wiadomo o co i dlaczego. Przecież jeszcze wczoraj wszystko było w najlepszym porządku! Ja cię nie rozumiem kobieto. Tak ten tekst panowie są skłonni wypowiadać dość często, a zwłaszcza przed świętami. A my drogie panie nie patrząc na to co mężczyźni uważają nadal biegamy w kółko, jak w jakiejś gorączce, przygotowując świateczne potrawy i dom na przyjście Bożego Narodzenia. Jakiż to wspaniały czas, każdy powinien się cieszyć na spędzanie wyjątkowych chwil z rodziną. Jednak jak jest na prawdę? Czy w waszym domu też zawsze panuje ta świąteczna bieganina? Czy raczej spokój, zaduma i wzajemna życzliwość? U mnie to zawsze wyglada jak maraton. Bieg do celu, wykańczający, kończący się dopiero późnym wieczorem 24 Grudnia. Myślę, że kiedy będę miała swoją rodzinę, na pewno nie dopuszczę do tego by tak to wyglądało.

P.S.
Mój ślub niedaleko, ( albo naukowcy się nie pomylili i koniec świata się zbliża) :P
Upiekłam babeczki i nie wyszedł mi zakalec!

piątek, 16 grudnia 2011

Rozwiązanie . . .

Czasami w życiu nie widać rozwiązania. Mamy multum problemów, a gdy zaczną się one jeszcze na dodatek mnożyć. Fiu fiu co to będzie. Chyba każdy z nas wolałby nie mieć zmartwień. Jednak życie nie jest tak różowe, jakby się mogło wydawać. Tylko dlaczego, kiedy już wszystko przestaje mieć sens i zaczyna się doszczętnie walić, nagle ni stąd ni zowąd pojawia się rozwiązanie. Owszem, czasem trzeba na nie bardzo długo poczekać. Ale w końcu przychodzi, i to nie jakieś tam, byle jakie, tylko takie dobre ( przynajmniej tak się nam wydaje, bo już jesteśmy na dnie, więc jakiekolwiek rozwiązanie jest dobre, obojętnie jakie ). Jednak to rozwiązanie jest zazwyczaj najlepsze. Nie widzimy tego od razu. O nie, co to to nie! Zauważamy to dopiero z czasem. Z dystansu patrząc, na zaistniałą w przeszłości sytuację, widzimy, że to było najlepsze rozwiązanie na świecie. I życzę sobie i wam, moi czytelnicy, takich właśnie najlepsiejszych rozwiązań! A teraz robię sobie przerwę na małe co nie co, a później pobrykam do lekarza. Zobaczymy czy moja niewyimaginowana anemia mi już przeszła. Buziaczki ;*

poniedziałek, 31 października 2011

Moje marzenie

Jedno z moich marzeń to mały pokoik na poddaszu starej kamienicy w Paryżu. Kilka płyt gramofonowych Ady Sari i stary adapter, który jeszcze działa. Tylko tak kojarzy mi się spokój ostatnimi dniami. Na szczęście wszystko kiedyś przemija, więc i tęsknota musi odejść. Święto zmarłych pozwala mi przypomnieć sobie wielkich ludzi,którzy pomimo przeciwności odnieśli w życiu sukces. Chciałabym zawsze pamiętać o nich w chwilach słabości.

poniedziałek, 17 października 2011

Tęsknię

Moja tęsknota jest niewypowiedziana. Tęsknię często i za tym, za czym zupełnie tęsknić nie powinnam :( Na przykład za takim pączuszkiem, który niegdyś tak bardzo poprawiał mi humor. Teraz siedzi gdzieś w pyrlandi i ma mnie "głęboko gdzieś". No trudno, nie powiem, że nie będę płakała. Mogę to tylko zaśpiewać. Co u niego było takiego wyjątkowego? Za czym  najbardziej tęsknię?? Za uwagą, którą mi poświęcał, zapewniając przy tym , że na pewno istnieje ktoś, kto ma gorzej. Za tym jego pesymistycznym rysem rzeczywistości. Za tym ze jak patrzył mi w oczy to widziałam dzikość tygrysa. Wiedziałam, że w każdej chwili może się na mnie rzucić, a ja nie będę się opierała. Jak to mówią, życie płynie dalej i nie warto patrzeć wstecz. Ale kto nie patrzy popełnia te same błędy wciąż od nowa. Mam nadzieję, że jeśli spotkam drugiego takiego człowieka, to nie odejdę od niego z płaczem.

wtorek, 20 września 2011

Most na rzece Avon

Ile bym dała by znów zobaczyć
Bristol i most na rzece Avon.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie może znaczyć.
Zadałabym kres nieskończonym sprawom.

Jednak musiałam,  z ciężkim sercem
pożegnać Anglię i jej pagórki,
Wysłaną zielonym kobiercem,
a na nim lasy i wilczurki.

Tak mnie wzięło na wspomnienia. Może po prostu ktoś tam o mnie pomyślał? Nie mam pojęcia, co nie zmienia faktu, że chciałabym teraz siedzieć na ławce przy moście na rzece Avon.

P.S. (Tak wiem że to nie szczyt moich możliwości co do wierszy, ale nawet się nie zastanawiałam, jak pisałam. Samo przyszło. Widać wyszłam z formy.) 

czwartek, 15 września 2011

Monet

Wracając wczoraj, a właściwie przed wczoraj, w każdym bądź razie wracając ze szkoły muzycznej spojrzałam na niebo i w jednej chwili olśnił mnie jego widok. Wyglądało jak z obrazu Moneta. Albo prostszym językiem mówiąc jak gdyby ktoś wziął chmury w spray'u i spryskał nimi błękit. Zachodzące słońce nadało chmurom różową barwę. Naprawdę spodobało mi się to, co zobaczyłam. Dziwnym zbiegiem okoliczności siostra zabrała mnie do kina tego samego wieczoru. Dlaczego dziwnym?? Bo w filmie też była mowa o Monecie. Nie mieliście czasem uczucia jakby jakiś dawno nieżyjący człowiek wciskał wam się w życie?? Bo ja takie miałam. Czułam jakby Monet próbował zwrócić na siebie moją uwagę. Muszę przyznać, że mu się udało. Szczerze mówiąc, często tak bywa, że często w moim życiu robi się czegoś więcej. Może nie zawsze tego, co bym chciała. ( No bo kto by nie chciał mieć więcej pieniędzy, przyjaciół, miłości itd. . . .), na przykład ostatnio chciałam, żeby było więcej matematyki, ale jest więcej opery. I nic na to nie poradzę. Tak już jest. I koniec.

poniedziałek, 5 września 2011

Zaczyna się diabelski wyścig.

Jak już zdam, tak wiem jak to brzmi. Ale teraz mam gdzie uciekać, gdy tylko coś będzie nie tak, ucieknę w muzykę. Od początku września uczęszczam do szkoły muzycznej. Wokal Klasyczny. To było moje marzenie od małego. Tak mi na mózg padło żeby się teraz za to zabrać. Ale odkąd zaczęłam je spełniać, uśmiech mi z twarzy nie znika. Więc chyba dobrze zrobiłam. Mam nadzieję, że wykładowcy będą wyrozumiali. Trzymajcie za mnie kciuki ;)

wtorek, 30 sierpnia 2011

Chwila

Przez jakiś czas w naszym życiu jest dobrze. Ale następuje taki moment, że pragniemy by ktoś nas przytulił. Najgorzej jest wtedy gdy nie ma nikogo takiego obok nas. A tragedia pojawia się wtedy gdy nie ma nikogo takiego w naszym życiu. Ja niestety mam bardzo dużo takich momentów. A najgorsze jest to, że muszę sobie z nimi radzić sama.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Miłość-->skąd to się bierze?

Niektórzy mówią, ze miłość zmieniła ich życie na zawsze. Potrafiła przeważyć o życiowych wyborach, takich jak kariera czy miejsce zamieszkania. Ale z czego wynikała ta decyzja? Czy z chęci bycia blisko z drugą połówką? Czy może z potrzeby zmiany. Bo czym jest miłość jeśli nie zmianą? Zmianą postrzegania drugiej osoby jako po prostu człowieka, a zauważenie w niej cząstki, która dopełnia całe nasze życie. Osoba kochana jest tym, czego zawsze brakowało, czymś co zawsze było potrzebne. Nawet jeśli znajdziemy tę bratnią duszę na całe życie, wprowadzi to niezwykłe zmiany. Wtedy cały świat może się wywrócić do góry nogami i stanąć na głowie. Kiedy próbuje się łączyć dwa życia nie zawsze wszystko do siebie pasuje. Z tego faktu wynikają zmiany, jednak gdy udaje się je zespolić to właśnie jest miłość. Ta chęć która łączy życie dwojga ludzi. Niesie zmiany i niepokój, a jednak daje pewność, że się uda.

środa, 3 sierpnia 2011

Niektórzy ludzie są inni niż wszyscy.

Znam parę takich osób , (a w sumie sama do nich należę) które przeżyły więcej niż inni. I nie chodzi mi o to, ze bardziej cierpieli, chociaż to też może być prawda. Ale chodzi mi o to, że myślą zupełnie inaczej niż ich rówieśnicy. Są dojrzalsi, mają co innego w głowie. Czasem, gdy widzę taką osobę, to od razu wiem, poznaję co przeszła, jaki trud gościł w jej życiu. To można wywnioskować z twarzy, umiejętności prowadzenia rozmów i z poruszanych tematów. Myślę, że tacy ludzie są potrzebni. Mimo tego cierpienia i trudności w życiu potrafią oni stawić mu czoła, choć czasami to bywa szalenie trudne. Takie osoby są najczęściej nie doceniane przez innych, czasem wręcz wyśmiewane za dorosły tok myślenia. Ale te osoby, bardziej niż ktokolwiek potrzebują drugiego człowieka, jakiegoś wsparcia, kogoś kto potrzyma ich za rękę i posłuży subiektywną opinią. Egzystencja osób dojrzalszych jest zachwiana gdy nie mają kogoś takiego. I właśnie tak się czuję teraz.

sobota, 30 lipca 2011

Czas na przemyślenia.

Bywa w życiu tak, że śni się nam pewna osoba i chociaż nie widzimy jej twarzy to i tak wiemy, że to właśnie ta osoba. Dziwne ale prawdziwe. Dzieje się tak dlatego, że w realnym świecie postrzegamy ludzi zupełnie inaczej niż w świecie snu. Skąd mózg wie? Myślę, że on po prostu czuje, ze to właśnie ta osoba. I dlatego jesteśmy tacy pewni, nawet jej nie widząc. Wspominam o tym bo przyśnił mi się ostatnio ktoś, z kim spędziłam wspaniałe chwile,  choć nie zawsze było dobrze, tęsknie za tą osobą okropnie. Właściwie to jest parę takich osób za którymi strasznie tęsknię. Ale nie chcę się im narzucać, bo jak zawsze ja pierwsza dzwonię, a jak już zacznę to później dzwonię za często, więc wolę nie zaczynać. Chciałabym tylko przytulić tych wszystkich za którymi tak tęsknię. Wtedy byłabym pewna, że wszystko u nich w porządku i że mogę dalej żyć nie martwiąc się ich losem. Niestety nie będzie mi dane w najbliższym czasie ich spotkać, więc mam nadzieję, że każda z tych osób mi się przyśni.

środa, 27 lipca 2011

Wakacje

A właściwie to wcale nie wakacje, tylko ciężka harówa. Już na początku wakacji pojechałam do pracy, i na koniec wakacji także zapowiada się następny raz, w połowie sierpnia.Mam nadzieję że się opłaci. Może w końcu się wyprowadzę, albo zrobię prawo jazdy, może nie koniecznie na motor, może zacznę od auta. Nie mogę się zdecydować. Im więcej kasy tym więcej pomysłów, a im mniej pieniędzy tym więcej problemów. Tęsknie za panem Z. Ale on nie ma o tym pojęcia. Szkoda że nie jestem  jakąś pięknością z bajki. Może wtedy by zwrócił na mnie uwagę. Jest wiele rzeczy których pewnie żałobawabym gdybym była kimś innym. Tylko, że strsasznie mi ciężko. Nie wiem czemu ale coraz bardziej tęsknię za panem Z. Czy to miłość? Czy może tylko przywiązanie.Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. I nie chcę wiedzieć. Chciałabym tylko wiedzieć ile potrwa jeszcze ta cisza w eterze. Mam nadzieję, że tylko czekaniem mogę przepędzić uczucie.

wtorek, 28 czerwca 2011

Sesja czyli cierpień ciąg dalszy.

Sesja poszła jednak o wiele lepiej niż się spodziewałam. Czasami naprawdę  czuję się jakbym grała na cheatach (kodach ułatwiających :) ) w jakąś grę RPG. Jednak skala wyzwania w normalnym życiu jest o wiele wyższa. Ale na całe szczęści jakoś mi wychodzi. Więc z nadzieją patrzę dziś na przyszłe dni, bo chyba nic mi teraz nie popsuje humoru!!! (Tak nawet własna Mama!!!! ). Choć przez chwilkę jestem szczęśliwa.

piątek, 24 czerwca 2011

Sesja

Nie dość ze mam od poniedziałku trzy egzaminy pod rząd, to jeszcze w czwartek jadę na 4 dni do pracy ( Gdynia Heniek, zapraszam:) ). Jestem wyczerpana tym wszystkim, nerwami i ciągłym zamartwianiem się. Mam nadzieję ( a jednak :) ) że od września będzie lepiej :) Jak na razie czeka na wakacje!

czwartek, 2 czerwca 2011

Czemu nie chcesz mi obiecać?

Mój drogi, wcale sie nie dziwię, że kobiety od ciebie zwiewają. Ja sama gdyby nie moja słabość też dawno bym już o tobie zapomniała. Ale niestety głupia jestem i nic nie poradzę. Niektóre mówią ze ten twój "brak ogłady" inne że jesteś za bardzo chciwy a jeszcze inne że nigdy nie dałeś im tego o co prosiły. Nie mogę wierzyc żadnej z nich, bo wiem jaki jesteś (a przynajmniej "mi się zdaje że wiem"). Więc pragnę tylko jednego po naszym burzliwym rozstaniu : Błagam bądź szczęśliwy, bo ja raczej nie będę.

poniedziałek, 16 maja 2011

Dziś są moje urodziny :)

Niezmiernie się cieszę, bo wszystko co robię ostatnio "nie bierze w łeb", wręcz przeciwnie. Zdałam egzaminy do szkoły muzycznej, dziś prowadzę wykład o muzyce na uczelni, I myślę że już wiem jaki będzie temat :)  Muzyka w grach komputerowych :) To chyba najlepsze dla informatyków :) A co do życia prywatnego, to poznałam paru dobrych człowieków . Niektórzy z nich są mi bardzo bliscy zainteresowaniami i tym co wspólnie kochamy. To dobrze mieć przy sobie kogoś, kto cię rozumie. Kogoś, kto tak jak ty postrzega pewne rzeczy i często się z tobą zgadza, bo dzisiejszy świat za często mówi "NIE". Przez to zapominamy że z Boską pomocą wszystko jest możliwe.


piątek, 29 kwietnia 2011

Wielkanoc

Wszystkim wesołego Alleluja! wiem że spóźnione, ale liczą się intencje. Ostatnimi czasy przeżyłam dużo nerwów, ale  nie będę na nie teraz narzekać ( może kiedy indziej) Dziś ponarzekam na krótkie wakacje i w ogóle to ze w swoim życiu mamy tak mało okazji żeby się dobrze polenić? Wiem że zawsze można po prostu rzucić wszystko i nic nie robić, ale dla niektórych nie ma to większego sensu,  a innych doprowadza do "białej gorączki". Ja na przykład, gdybym mogła spędziłabym całe życie śpiąc. A Marcioch zapewne przeleżałaby życie w wannie :) Takie marzenia rzadko się spełniają. No chyba że ktoś znajdzie prace w instytucie badania snu jako królik doświadczalny :) W sumie to nie jest moja wymarzona praca ( jakby się mogło wydawać). Ale prawdą powszechnie znaną jest to, że "Wszystko co dobre, szybko się kończy",niestety i nawet my nie jesteśmy w stanie tego zmienić.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Czy ktoś posiada mapę?

Czasami czuję, że pogubiłam się w uczuciach. Już nie jestem pewna czy kocham czy nienawidzę. Co nie zmienia faktu, że nie mogę przestać myśleć i wybaczyć. Czemu najtrudniej wybaczać tym, których kochamy? Dlatego, bo ufamy, że nas nie zawiodą? A gdy zawodzą boli to bardziej niż zwykle. Czuję jakby zabrakło mi mapy, za pomocą której będę dalej sobą, jak na razie staram się jak mogę, żeby się nie załamywać, ale muszę przyznać że  nie zawsze wychodzi.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Po dość długiej przerwie . . .

Powroty nie są łatwe, zwłaszcza gdy w grę wchodzi uczucie. No cóż, nie każdy ma odwagę ( powiedzmy to otwarcie) na okazywanie uczuć. Niektórzy kryją się ze swoimi "po kątach" i nigdy nie będą w stanie oznajmić światu, że coś czują. Ale to nic, przecież istnieją ludzie, którzy chwalą się wręcz swoimi odczuciami i światopoglądem. Z takich właśnie ludzi artyści czerpią inspirację, takich ludzi się ceni ( choć nie zawsze powiedzenie prawdy w oczy jest poprawnym wyjściem z sytuacji), no może ceni się tylko tych, którzy potrafią zachowywać się taktownie. Niestety, istnieją także ludzie nie bojący się uczuć i konsekwencji konfrontacji ich z innymi. Takich ludzi najczęściej nazywa się odważnymi ( bądź głupcami, albo i jedno i drugie). Nie ważne jest, kim są, ani co robią, zawsze wzbudzają wielki podziw lub budzą kontrowersje. Mam nadzieję, że jako przyszła artystka spotkam wszystkie te typy ludzi. A co do moich egzaminów, to zbliżają się wielkimi krokami ( i nie mówię tu o sesji, tylko szkole muzycznej). Mam nadzieję, że ci, którzy nadal we mnie nie wierzą, dadzą mi wsparcie, gdy będę go potrzebowała. Jak na razie, pozdrawiam wszystkich, i tych niedowiarków, i tych którzy widzą we mnie potencjał.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Czemu nic nie jest tak proste jak w matematyce?

Ja wiem, że w niektórych to zdanie wywołuje strach, ponieważ matematyka nigdy nie była ich najlepszą stroną. Ale nie chodzi mi o tę trudną matmę. Tylko proste dodawanie, odejmowanie dzielenie i mnożenie. Cztery najprostsze działania obecne w naszym  życiu na co dzień. Powinno być tak łatwo dodawać, ale w życiu nie jest, bo tu nie zawsze 1+1=2 czasami wychodzi z tego 3, albo nawet 4 w przypadku bliźniąt :) Gdyby nie uczucia, które z resztą dzielimy z innymi ludźmi nie byłoby nas na tym świecie. Spójrzmy prawdzie w oczy, najtrudniejsze jest odejmowanie. Kiedy dwie osoby się rozchodzą to tak jakby rozłączać duszę z ciałem. I nie jest wcale dziwne że po tym okrutnym odjęciu kogoś ze swojego życia nie można się długo pozbierać. A zwłaszcza gdy chodzi o miłość. Bo przecież gdy kogoś kochamy, chcemy spędzać z nim jak najwięcej czasu, nawet więcej, niż z tymi, których tylko lubimy. Bo odejmowanie w przypadku miłości to wręcz zabieg chirurgiczny. I nie dziwne jest że po każdej operacji nasz organizm potrzebuje rekonwalescencji. Co do mnożenia, to można mnożyć zasoby, pieniądze albo miłość. Myślę że w ostatnim przypadku jest to najbardziej opłacalne. Ale nie należy dzielić nikogo na drobne, bo każdy jest inną integralną całością i jeśli kochamy to musimy to zrozumieć. Więc życzę wam jak najwięcej doadawania i mnożenia, i żadnego dzielenia i odejmowania. No chyba że chcecie się z kimż podzielić swoim szczęściem!

piątek, 1 kwietnia 2011

Dziś narzekam n a problemy

Ostatnio było tak dziwnie w moim życiu że miałam same problemy. Większość z nich się rozwiązała. Na przykład znalazł się portfel z legitymacją i resztą dokumentów ( oczywiście oprócz dowodu i karty visa :) ) ale ważne że mam legitymację. Potem pojawił się problem braku internetu. Kotek, moja kochana Kropka, przegryzł kabel i nijak nie mogłam tego naprawić. W końcu zadzwoniłam do firmy, która dostarcza mi internet. Kolejne pieniądze z wypłaty wydane na problemy. Jednak ostatnio potrafię także docenić wartość życia, miałam najlepsze dni, spędziłam je z moimi przyjaciółmi i to pozytywnie mnie nastroiło. Dało mi chęć do życia i nauki. Teraz wiem ze mogę nawet zaliczyć fizykę.

sobota, 26 marca 2011

Narzekania na ludzi co mi pusty portfel zwinęli :)

Dziękuję wszystkim tym, którzy zwinęli mój portfel :) Kocham was, w torebce było jeszcze około 100 zł, po prostu źle szukaliście ( dziwne bo torebka jest bardzo mała ) ale wszystkie dokumenty szlag trafił. Nie no ja nie mam pretensji, że będę musiała znów wystawać po urzędach, tylko po to żeby znów wyrobili mi dowód i inne dokumenty. Ale do mojego konta się nie dobierzecie, bo karta jest już zablokowana :P Mam nadzieję że nic wam się nie stanie :) Pozdrawiam nieuważna idiotka dająca się okraść :)

piątek, 25 marca 2011

Rozleniwienie i senność

Narzekamy bo jest nam źle. Narzekanie nie jest dobre, ale pozwala trochę pomyśleć nad tym, co się dzieje w naszym życiu i co powinno się zmienić. Ja dziś czuję się lepiej. Lodówka znów się zapełniła, wczoraj byłam u fryzjera, a dziś idę do teatru. Nawet zaczęłam nadrabiać zaległości, jakich sobie narobiłam przez moje "humory". Wszystko zapowiada się w jak najlepszym porządku, tylko żeby nie zapomnieć tego, co trzeba zrobić :)

Ostatnio mam ten problem, że najchętniej przespałabym całe życie. Nie wiem czy to jakiś objaw choroby, albo uzależnienia ;) ale cały czas śpię. Może wolę uciekać w świat marzeń sennych, niż w kółko zawodzić siebie i innych. Jak tak dalej będzie to jedyna praca, która będzie dla mnie najlepsza, to obiekt testowy w Instytucie Badania Snu :) Ale rozleniwienie mi nie przechodzi :( Próbuję coś z tym zrobić, zmuszam się do robienia różnych rzeczy, ale to zupełnie inaczej niż robić je "samej z siebie" :( Jednak wierzę, że wraz z poprawą pogody moje lenistwo przejdzie .

czwartek, 24 marca 2011

Za dziś--> Narzekanie na stres.

Stres jest zły, ale tylko w dużych ilościach. Przynajmniej tak podają mądre pisma naukowe. Podobno istnieje rodzaj stresu, który powoduje motywację, ale ja takiego nigdy nie odczuwałam. Zawsze przed ważnym sprawdzianem, czy klasówką miałam takiego stracha, jakbym szła na szafot (bez względu na to, czy potrafiłam wszystko "na blachę" czy nie, i tak się denerwowałam ). Słyszałam też o chorobie powodującej paniczny strach przed sprawdzaniem wiedzy w jakikolwiek sposób. Jakoś zdałam pierwszą sesję, ale wiem że najgorsze dopiero przede mną. Już przy pierwszej serii egzaminów wręcz płakałam ze strachu. A teraz? Któż to wie co się stanie. Nie chodzę na wykłady i nawet niektóre ćwiczenia ( bo nie chcę na nich zasypiać, w sensie takim, że nie śpię w nocy a w dzień tylko egzystuję, bez czynnego udziału mózgu, tak jakbym spała i nie spała jednocześnie ). Wykańcza mnie to, próbowałam już wszystkich sprawdzonych sposobów, ale żaden nie chce zadziałać. Tabletek brać nie będę. I tak już faszeruję się nimi każdego dnia, żeby nie płakać jak najęta. Jeśli Bóg da, to może uda mi się wyjść z tego okropnego stanu. Bo na razie czuję się jakby mi się jakiś zapłon samozniszczenia włączył, nie mam pojęcia jak to się stało i nie wiem jak to powstrzymać. Wierzę że uda się jakoś, zanim mi się całkiem poprzestawia w głowie :) Na dziś starczy ( wyrabiam ponad normę 2 posty w jedną noc ). Mam nadzieję, że jutro nie wybuchnę. Bo wolałabym jednak powstrzymać ten stan samozniszczenia.

Za wczoraj (zasiedziałam się przed telewizorem :) )

Narzekam na niemożność zrobienia teraz natychmiast. Nawet nie macie pojęcia jak ciężko jest osobom przyzwyczajonym do natychmiastowych efektów czekać w nieskończoność na osiągnięcie celu. Ja to bym na przykład chciała, żeby można było się wszystkiego nauczyć teraz, natychmiast. Żeby nie musieć powtarzać, tylko zawsze pamiętać. Wiem ze zapominanie jest dobre, ale jakby to było wspaniale, gdybyśmy mogli je włączać i wyłączać "na zawołanie". Moglibyśmy nauczyć się o wiele więcej rzeczy niż jesteśmy w stanie przez nasze szybkie zapominanie. Ja o wielu rzeczach zapominam, dlatego często zapisuję te, które powinnam pamiętać. Ale to też nie zawsze pomaga. Strasznie wam wpółczuję zapominalscy tego świata. Łączę się z wami w bólu.
Zapominalska Lala.

wtorek, 22 marca 2011

Dziś narzekam na niechęć.

Co budzi w nas niechęć? Coś co w naszym postrzeganiu jest nieładne lub wręcz obrzydliwe? A może coś co źle pachnie? Każdy postrzega świat zupełnie inaczej, jeden w 100% oczami, inny w 30% nosem a resztę uszami. Jeśli coś budzi w nas niechęć to wiemy, że tego nie lubimy. Trzymamy się od tego czegoś z daleka. Ale co jeśli zrodzi się w nas niechęć do człowieka? Czy potraktujemy go tak samo jak inne nielubiane przez nas rzeczy? Niektórzy skłonni są myśleć, ze właśnie tak będzie, a czynnikiem decydującym o tym jest nasza wolna wola. Lecz jeśli ktoś potrzebuje naszej pomocy, a budzi w nas niechęć, to czy powinniśmy odmawiać? Myślę, że miarą naszego człowieczeństwa jest przełamywanie złych emocji i wykazywanie (bądź okazywanie) uczuć. Nawet jeśli nie pomożemy tej osobie, to od razu powiedzmy jej, że nie chcemy pomagać, jasno i wyraźnie, ponieważ gdy tego nie zrobimy, niechęć do pewnych osób w naszym życiu może przerodzić się w nienawiść. Uważajmy więc z tym, bo chyba nikt z nas nie chciałby być znienawidzony tylko dlatego, ze oczekiwał pomocy.

niedziela, 20 marca 2011

Na brak czasu żeby spełniać wszystkie marzenia.

Czasami tak bywa, że nie udają się nam pewne rzeczy. Niepowodzenie zależy w dużej mierze od nas samych, ale także od otoczenia i warunków w jakich próbujemy spełnić marzenie. Największą przeszkodą jest upływający czas. Dlaczego? Prosta sprawa, starzejemy się i zapominamy o większości marzeń, wpadamy w wir pracy i rodziny, nie potrafiąc już (jak w czasie dzieciństwa ) marzyć i próbować za wszelką cenę te marzenia spełnić. Czas to rozleniwiacz, jeśli widzimy nasz cel w oddali, baaaardzo daleko, to prędzej, czy później, zniechęcimy się do dążenia, aby ten cel osiągnąć. Są nam potrzebne takie małe krasnalki, to znaczy takie krasnalki ogrodowe. One najczęściej stoją przy ścieżkach i patrzą w stronę, w którą mamy podążać. Czasami może nam się wydawać, że ich nie ma, ale one nawet  w ukryciu patrzą bezustannie na nasz cel i próbują nam pomóc w jego osiągnięciu. Tymi krasnalkami są ludzie na naszej drodze życia. I pomimo tego, że nie zawsze wchodzą na naszą ścieżkę, to zawsze możemy znaleźć je w pobliżu, ukryte gdzieś w zaroślach i czekające ( być może całe życie ),tylko po to, aby pomóc nam gdy będziemy obok nich przechodzić. Życzę wam i sobie dużo właśnie takich krasnalków!

sobota, 19 marca 2011

Na brak jedzenia.

Moja lodówka świeci pustkami, tak samo jak moja zamrażarka. Nawet chleba już nie ma. Już dziś wiem, że jutro będę głodna. Muszę się z tym pogodzić i przeżyć czas w pracy na głodniaka. Brak mi też pieniędzy, żeby kupić sobie cokolwiek do jedzenia, na szczęście za dwa dni przyjdą alimenty i mama zrobi zakupy. Ale pewnie po tygodniu lodówka znów zacznie świecić pustkami. Mamy kryzys i doświadczam tego na własnej skórze. To wstyd żeby człowiek nie mógł zaspokoić podstawowych potrzeb takich jak jedzenie albo mycie zębów ( to z racji że pasta też mi się już kończy, może zjem jej ostatki na jutro na śniadanie). Smutno mi że tak jest, wstydzę się tego, że nie mam drugiego śniadania, ani kasy żeby sobie je kupić, nie mówiąc już o reszcie posiłków. A ludzie dziwią się jak wyglądam, przecież jestem taka puszysta bo w kółko jem! No to teraz obalam wasze piękne teorie ludzie, nie mam co jeść, a jak mam to zjadam pospiesznie w nadziei, że następnego dnia też nie będę chodzić głodna.

Wiem że ten post różni się od innych, ale pomyślcie że to wy macie pustą lodówkę i świadomość, że jesteście zdani na łaskę innych ludzi, którzy mogą się z wami ( ale nie muszą ) podzielić posiłkiem.

piątek, 18 marca 2011

Dziś trochę (ale naprawdę tylko trochę) o Facetach :P

Wiadomo, że nic nie dzieje się bez powodu. Tylko ja nie rozumiem dlaczego zawsze podobają mi się ci "niewłaściwi" mężczyźni? Wiem, że nikt nie jest mi w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo nawet ja sama nie potrafię. Odpowiedź zapewne jest trywialna, ale chyba nie chcę jej poznać :) Zastanawiam się czasami czemu nigdy nie dostałam kwiatów "bez okazji", albo dlaczego nikt nie kupił mi czekoladek ( choć wnioskuję że to jasna sprawa, panowie troszczyli się o mój wygląd i dietę, żeby móc się ze mną pokazać na mieście). Raz dostałam misia, ale to był akt zmiłowania nad moim narzekaniem. Zmiłował się mój najlepszy przyjaciel, pan Ż, to było słodkie.  Nie mam pojęcia czy istnieją jeszcze tacy "słodcy" i romantyczni mężczyźni ( albo raczej czy ci romantyczni potrafią przyznać się jeszcze przed kolegami i samymi sobą, że są tacy ). Mam nadzieję na znalezienie takiego w przyszłości :) Ale miałam przecież narzekać. No to podstawą jest wyzwolenie kobiet, niby my też możemy zrobić ten "pierwszy krok", ale niektóre z nas wręcz marzą o tym ( mówię tu tylko za te trzy różne kobiety które są we mnie :P One wszystkie o tym marzą), żeby facet porwał nas w ramiona, albo przynajmniej wziął za rękę, no bo panowie nie wyrażają uczuć, a jeśli to robią to z wielkimi oporami. I nie chodzi o poszczególne przypadki nieśmiałości, tylko o notoryczną tendencję. Ja nie wiem czy oni się boją, czy co? Ale tak jest, że dziewczyna musi się zacząć uśmiechać i odgarniać włosy, żeby się pan zlitował i zagadał (wyjątkiem jest oczywiście natychmiastowa fascynacja urodą, bądź innymi walorami wyglądu). Ja zawsze myślałam że panowie są odważniejsi :) Ale jak widać przy samodzielnej inteligentnej i "wyzwolonej" kobiecie najczęściej boją się odezwać, i to mnie bardzo boli.

środa, 16 marca 2011

Dziś będę narzekać na niedoinformowanie!

Ja nie wiem jakbym się nie starała, coś zawsze umknie mojej uwadze. A to kolokwium z programowania, a to darmowy wyjazd do Warszawy. Choć bardzo się staram, to nie potrafię nic ogarnąć. Wy też tak macie? Że budzicie się rano i nie wiecie który dzień, co dziś mieliście zrobić itp. ?? Jestem coraz bardziej roztargniona i nie mam pojęcia z czego to wynika. Dziś nawet zapomniałam zamknąć domu jak wychodziłam. Mama zdenerwowała się swoim odkryciem, gdy wróciła z pracy. Złapała za klamkę a drzwi otwarte. No to wzięła telefon i uporczywie do mnie wydzwania w celu dowiedzenia się o mojej aktualnej lokalizacji. Na szczęście "uszło mi to na sucho", bo mama nie miała ochoty się kłócić, gdy wróciłam do domu. Ciekawe co zainicjowało moje zgubne zachowanie? Może awaria zasilacza w komputerze stacjonarnym ( miałam na nim wszystkie prace domowe )? Albo brak słońca? Nie mam pomysłu.

na to co zwykłe

Mieszkam w pokoju z siostrą, tak wiem wiele osób ma gorzej, ale dla mnie to koszmar. Codziennie rano budzę się, bo żarówka w żyrandolu jest skierowana prosto w moją buzię. I dostaję szota po oczach światłem każdego poranka, najczęściej o 6:00 lub nawet 5:30, wtedy mnie szlag trafia, bo mam np. na 12:00, czyli 6h spania "w plecy".
Następna rzecz, która mnie wnerwia, to brak wanny. Kiedyś była, ale mama zarządziła remont i wanna zniknęła. Wanna dla nastolatki, ba dla każdej kobiety, to bardzo ważna rzecz, wiąże się wręcz z rytuałem dbania o urodę i ciało, to właśnie w wannie kobieta winna spędzać ( w najlepszym przypadku) 1/3 swojego życia, czytając listy miłosne od adoratorów, którzy potrafiliby docenić jej starania. Obdarowywać ja drogimi prezentami i podziwiać jej wyhodowaną urodę.
Trzecią rzeczą jest chroniczny brak pieniędzy. Ja wiem że mamy kryzys, no ale żeby mi nie starczyło na nową pastę do zębów ( bo przednia mi się skończyła w zatrważającym tempie). Tyle rzeczy chciałabym kupić, ale wszystkiego muszę sobie odmawiać, bo nie mam kasy. Koleżanki mi mówią :"-znajdź sponsora", a ja jakoś nie mogę tego zrobić, bo nie będę z kimś, kogo nie kocham ( ale ci, których kocham nigdy nie będą ze mną, straszny paradoks). Załóżmy, że widziałam super kolczyki, ale nic mi po tym, bo nie mam zamiaru błagać n-tego byłego o to żeby mi je kupił.

Ostatnio oglądałam film w kinie "Sala samobójców" i w nim pokazane było że pieniądze i dostatek nie zawsze bywa doceniany, czasem to za mało żeby dobrze żyć.

Nie ma także co panikować z powodu wanny, dlaczego? Bo jeśli nasze życie jest beznadziejne, to nie będziemy mieli w czym się utopić.

A braku pieniędzy tez nie należy się zbytnio obawiać ( przecież nasz rząd ma takie długi ze nasze długi nigdy mu nie dorównają, państwo przecież też nie ma pieniędzy a jakoś funkcjonuje! ).

Bo jeśli nie widzimy "światełka w tunelu" ( nie mam na myśli żyrandola ) to raczej marny dzień nas czeka.

Coś niecoś o mnie samej

Co mogę powiedzieć? Pewni wiele, ale jeszcze więcej pewnie powiedzą wam moi znajomi. Zastanawiacie się gdzie ich spotkać? W Szczecinie jest tu ich pełno ( "wnioskuję z przypadkowych spotkań na mieście").
Jestem raczej rozgarniętą osobą trzeźwo patrzącą na życie, lecz nie gdy się zakocham ( wtedy moja osobowość zmienia się o 180 stopni i mam ochotę zabijać > oczywiście w przenośni  ). Więc niektórzy twierdzą że jestem utalentowaną aczkolwiek leniwą osobą (niektórzy korzy są twierdzić że równie utalentowaną jak leniwą). Lubię poznawać ludzi, obserwować ich zachowania i zakochiwać się w nieodpowiednich facetach ( bo tylko tacy mi jakimś cudem pasują). Moja przyjaciółka twierdzi ze napisze kiedyś o mnie książkę, ale nie mam pojęcia czy do tego dojdzie, z resztą sami ocenicie czy moje życie nadawałoby się na scenariusz filmu lub fabułę książki :)